-Yyy..Jace? - nastolatek spojrzał na mnie zdziwiony. W jego oczach zobaczyłem odrobinę strachu. I słusznie. Ma się, czego bać.
-Skąd go znasz?- nie zamierzałem dać za wygraną.
-O co ci chodzi?-
-O co mi chodzi? Widzisz gościa pierwszy raz na oczy i zaczynasz się do niego łasić, jakby wcale nie był ci taki obcy.- starałem się uspokoić. Z trudem. Wielkim trudem.
-Jaaa.. - zająknął się chłopak.
-Jesteśmy kolegami, ale jeśli jeszcze raz zobaczę, że kręcisz się obok mojej własności, to to się skończy. Czaisz? Jeszcze raz rzuć się na niego, a nie będziesz miał już czym go obejmować.- spojrzałem surowo w oczy Dantego. Widać było, że zrozumiał, iż mówię jak najbardziej poważnie. Mimo tego wciąż miałem ochotę dać mu nauczkę, ale muszę nad sobą panować przynajmniej w minimalnym stopniu, jeśli nie chcę dokończyć Apokalipsy za Aniołki. Moja pięść uderzyła w ścianę tuż przy głowie nastolatka, pozostawiając wgłębienie w części budynku. Rudzielec podskoczył wystraszony. Ruszyłem wolno do drzwi, nie spuszczając z niego ponurego wzroku. Gdy tylko wróciłem do reszty ekipy, przywołałem na twarz sztuczny uśmiech.
-Przepraszamy za naszego Dante. - powiedziałem, czochrając włosy Carreou.
- To się już nie powtórzy. Prawda? - spojrzałem chłodno na rudzielca, który wchodził do pomieszczenia.
<Dante? Jace chyba nie lubi się dzielić XD >
<Dante? Jace chyba nie lubi się dzielić XD >
Brak komentarzy
Prześlij komentarz